sobota, 10 czerwca 2017

Miniaturka.

Tak wiem, kolejna miniaturka. Jednak mam nadzieje, że pisząc ją wyrzucę z siebie wszystko co czuję do...Tego jednego chłopaka. Chyba nie mam szczęścia w miłości. No cóź. I tak musi być. A ty, tak ty chłopie ogarnij się! Nie wiem czy ON to czyta, a jeśli tak to nie wie, że zna autorkę tego.

A teraz zapraszam na miniaturkę.

Niezbyt duża, niebieskooka kobieta szła szkolnym korytarzem. W powietrzu unosił się ten charakterystyczny szkolny zapach. Miała ombre, ale jest szatynką. Ubrana była w ciemne jeansy, białą bluzkę z napisem "Niby nie ma ideałów, a jednak jestem" do tego miała jeansową marynarkę na którą mówiła "Dzinsówka". Na lewej ręce miała zegarek i czarną bransoletkę. Przyśpieszyła kroku wymijając kolegów z klasy równoległej prawie wszyscy powiedzieli jej "Cześć" prócz jego. On stał oparty o ścianę. Westchnęła w duchu, delikatnie zapukała, a gdy usłyszała "Proszę" nacisnęła klamkę i weszła do klasy.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. - Powiedziała.
- Dobra siadaj. - Rzekł nauczyciel.
Dziewczyna zajęła miejsce przy Maryli - Swojej przyjaciółki, która siedziała obok Karoliny - drugiej przyjaciółki. Dziewczyny trzymały się razem.
- Hej. - Przywitała się.
- Hejka. - Odrzekły dziewczyny
Dziewczyny zaczęły rozmawiać szeptem. W klasie było głośno więc mogły sobie na to pozwolić.
Lekcja minęła dość spokojnie i przyjaciółki wyszły z klasy.
Udały się na swoje ulubione miejsce w szkole.
- Co mamy teraz? - Spytała Karola.
- Wy niemiecki, a ja angielski. - Rzekła Gosia.
Dziewczyny zrobiły niezadowolone miny. Gosia była zła, że ma lekcje z tym dziwkami jakimi są Kinga i Anka. Kiedy zadzwonił dzwonek Gosia poszła pod swoją klasę, a dziewczyny pod swoją.
Małgosia przeanalizowała wzrokiem swoją grupę "Debil, kretyn, idiota, dwie dziwki, o dla kolegi jest nadzieja. Standard. "- Pomyślała.
Nagle zadzwonił jej telefon. Dziewczyna odeszła kawałek dalej i odebrała telefon.
- Hej.
- Córuś musimy wyjechać do Anglii. - Oznajmiła Aleksandra.
- Co? To jest marny żart? - Spytała Gosia.
- Nie wyjeżdżamy jutro w południe. - Odpowiedziała jej mama.
- Ja zostaje w Polsce. - Rzekła Gosia.
- Nie ma mowy.
- Zostaje i już. - Gosia rozłączyła się
Poszła na lekcje i już przed drzwiami, wkurzyła się, że Eryk pociesza Ankę.
Na lekcji siadła na ostatniej ławce w rzędzie od okna. Wyjęła zeszyt, książkę i swój pamiętnik i kiedy miała chwilę pisała w nim.
Po lekcji spakowała się i poszła na pół piętro do przyjaciółek.
- Dziewczyny musimy się pożegnać. Jutro wyjeżdżam do Anglii. - Oznajmiła.
- Ale czemu zostawiasz nas? - Spytała Karolina ze łzami w oczach.
- Przepraszam ja też nie chce was zostawić, ale rodzice mi nie pozwolą. - Gosia przytulia Karolinę po chwili dołączyła do nich Maryla.
- Eryk wie? - Spytała Maryla, a Gosia zaprzeczyła.
- Kiedy mu powiesz? - Spytała Maryla.
- Nie powiem. - Odrzekła Gosia.
- To ja to zrobię. - Maryla ruszyła pod klasę chłopaka.
- Eryk jest sprawa. - Rzekła.
- No co jest? - Spytał mężczyzna.
- Gosia wyjeżdża. - Oznajmiła dziewczyna.
- Do kąt? - Spytał Eryk.
- Do Anglii. - Odparła Maryla.
- Po ilu dziś kończycie i gdzie macie ostatnią lekcje? - Spytał chłopak.
- Po siedmiu w 11. - Odrzekła.
- Ok.

*Kilka godzin później*

Klasa Gosi właśnie skończyła. Małgosia, Karola i Maryla wyszły z klasy i udały się do szatni po swoje rzeczy, ubrały się i wyszły. Gosia obróciła się i spojrzała na drzwi.
- Nie mogę w to uwierzyć, że już tu nie wrócę. - Rzekła ze smutkiem w oczach.
- Wszystko się ułoży. - Oznajmiła Karolina.
- Taa ale będę za tym miejscem tęsknić no i za wami.
- Cześć wam. - Eryk podszedł do dziewczyn.
- To my idziemy. - Dziewczyny pożegnały się z Gosią.
- To co jutro ruszasz do Anglii? - Spytał Eryk.
- Niestety. - Odpowiedziała dziewczyna.
- Nie cieszysz się? - Spojrzał na nią.
- A z czego mam się cieszyć? Tu mam wszystko. Przyjaciół, bliskich i...- Zawiesiła się - Po prostu mam wszystko. - Dokończyła.
- Mnie też tu masz. - Eryk uśmiechnął się.
- Dokładnie.

* U Oli i Jacka*

Ola kończyła pakować walizki. Jacek jej pomagał.
- Rozmawiałam z Gosią przez telefon o wyjeździe. - Powiedziała Ola.
- Zgaduje, że nie jest zadowolona. - Rzekł Nowak.
- Dokładnie. - Ola zamknęła walizkę, w której były ubrania Małgosi.
- Pójdę po kartony. - Jacek znikną zza drzwiami. Po chwili wrócił z kartonami. Małżeństwo zaczęło pakować rzeczy córki.

* W tym samym czasie*

- Mam dla ciebie małą niespodziankę. - Złapał ją za rękę i pociągnął w kierunku swojego auta. Małgosia się lekko wystraszyła. Myślała, że chce gdzieś ją wywieść.
- Wsiadają. - Otworzył jej drzwi od strony pasażera.
Dziewczyna spojrzała na niego nie ufnym wzrokiem, ale wsiadła i szybko zapięła pas. Eryk zamknął drzwi, obszedł auto i usiadł za kierownicą. Odpalił auto i już miał ruszyć.
- Pas! - Krzyknęła Gośka.
- Co się stało? - Spytał.
- Zapnij pas. - Gosia upomniała kolegę, który zapiął pas i ruszyli.
Po czterdziestu minutach byli na miejscu, przed wesołym miasteczkiem.
- Jesteśmy.
- Wesołe miasteczko. Ostatnio byłam tu jak miałam 8 lat.
- Dziś to wszystko jest nasze. Tu mam wszystko za darmo bo mój tata zna się z właścicielem. Plecak zostaw w aucie i idziemy. - Rzekł, a dziewczyna wyjęła portfel z plecaka. Wysiedli z samochodu i ruszyli.
Poszli na początku na karuzele, potem do tunelu strachu, następnie na zjeżdżalnie. Potem Eryk przyniósł Gosi watę cukrową którą zjedli. Poszli na zapiekankę, a potem ma trampolinę i kolejkę górską. Na
koniec Eryk postanowił sprawdzić swoją celność i trafił do celu trzy razy. Wygrywając przy tym sporego misia z sercem.
- Proszę to dla Ciebie. - Wręczył misia Gosi.
- Dziękuje bardzo. - Gosia podziękowała.
Dziewczyna starała się nie rozpłakać choć nie było jej łatwo.
- Nie ma za co.
Dziewczyna uśmiechnęła się. W głębi duszy była załamana, ale nie okazywała tego.
- Wszystko ok? - Eryk spojrzał na koleżankę, która kiwnęła głową na tak.
Potem pojechali nad Odrę i patrzyli na Wrocław. W pewnej chwili W Gosi coś pękło i rozpłakała się. Eryk natychmiast ją przytulił.
- Ja nie chce wyjeżdżać.
- Wszystko się ułoży.
- Odwieziesz mnie do domu? - Spytała Gosia.
- Jasne.
- Jestem! -Krzyknęła wchodząc do domu.
Zdjęła buty i przeszła do salonu, jednak przed drzwiami usłyszała
"_Nie martw się Ola tam, w Anglii mają najlepszych lekarzy. Pomogą mi.
-Wiem, ale jak coś nie pójdzie nie uda się?
- Ułoży się zobaczysz."
Małgosia poczuła jak łzy cisną jej się do oczu. Złość i smutek przeważył jej ciało, otworzyła drzwi i wbiegła do salonu.
_Dlaczego mi nie powiedzieliście, że tata jest chory?! - Wykrzyczała.
- Nie chcieliśmy Cię martwić. - Aleksandra podeszła do córki.
- Co jest tacie? - Spojrzała na ojca.
- Mam guza mózgu. - Rzekł Jacek.

*Następny dzień*
*Gosia*

Siedzimy właśnie w samolocie który leci do Anglii. Jest pełno ludzi. Rodzice siedzą obok siebie, przy mnie siedzi mama. Wkładam słuchawki w uszy i daję się ponieść muzyce.
"Gdybyś kiedyś miała w planach odejść sama
I nie myśleć o mnie znów
Będę szedł wciąż po twoich śladach
By przynieść ogień, gdy dopadnie ciebie chłód."

Odwracam twarzy w kierunku okna przy którym siedzę. Białe obłoki dosłownie przepływają obok. Są jak wata cukrowa, aż chce się wyciągnąć rękę i zaczerpnąć choć odrobinę. Patrzę w dół. Budynki są takie malutkie niczym pudełeczka od zapałek, widać zielone korony drzew. To jest takie śliczne. Moje ciało ogarnia sen przede mną długa podróż, rodzice są obok w końcu zasypiam.
- Gosieńko już jesteśmy. - Mama dotyka mnie w ramie, po czym otwieram oczy.
Wstajemy i idziemy do wyjścia a potem po nasze walizki. Jak dobrze, że mam walizkę z motywem wieży Eiffla, chociaż łatwo ją znaleźć.
"Ahh ten cwany charakter." Szybko znalazłam swoją walizkę i czekam na rodziców, którzy też szybko odnajdują swoje kufry. Potem taksówko jedziemy do hotelu. Co tu mówić dwa pomieszczenia, kuchnia i łazienka nie jest źle. W jednym z pokoju jest dwuosobowe łóżko szafa i komoda, a w drugim jednoosobowe, szafa i komoda. Idę z moją walizką do tego z jednoosobowym łóżkiem, kładę bagaż przy ścianie i rzucam się na łóżko. Odpływam do krainy Morfeusza.

*Dwa dni później*

Trwa operacja taty. Mama siedzi na krześle, twarz ma ukrytą w dłoniach, ja nie mogę usiedzieć i chodzę nerwowo po korytarzu, w końcu ruszam do toalety. Kiedy jestem już w łazience opieram się o ścianę i wyciągam z saszetki którą mam przy pasie żyletkę, z którą się nie rozstaje. Odwijam ją delikatnie z papieru. Patrzę na rzecz po czym przyciskam ją do skóry na ręce i przeciągam zamykając oczy. Jedna kreska, druga i... Nagle czyjś głos. To męski głos bynajmniej tak sądzę.
- Co ty robisz? - Pyta.
Otwieram oczy i widzę wysokiego bruneta, opalonego, o niebieskich oczach. Jest ubrany w ciemne jeansy i żółtą koszulkę, która idealnie podkreśla jego tors.
- Ja...Ja... - Zaczęłam się jąkać.
- Uspokój się. Oddychaj. - Mówi do mnie nieznajomy mi chłopak.
- To nie jest twoja sprawa. - Rzekłam.
Ten jedynie drapie się po karku i pyta.
- Jak Ci na imię?
- Gosia.
- Marcin. - Wyciąga dłoń, którą ściskam.
-Gosia, fakt, to nie moja sprawa, ale nie powinnaś sobie robić krzywdy. Są inne sposoby na wyładowanie emocji- odparł, a ja tylko prychnęłam.
-Psycholog się znalazł- skomentowałam i schowałam żyletkę. Zsunęłam się po ścianie i zaczęłam wyć, bo to nawet nie był płacz.
-Gosia, co się dzieje?
-Jesteśmy kurwa na oddziale onkologii, to co się ma dziać?!- wrzasnęłam na chłopaka.
-Ejejej, uspokój się trochę. W szpitalu jesteś.
-Dobra, ja stąd spadam- powiedziałam, wstałam i zostawiłam tego całego Marcina samego. Postanowiłam iść do mojej mamy, która cały czas siedziała przed salą operacyjną. Siadłam obok niej i się w nią wtuliłam.
-Będzie dobrze Gosiu- rzekła, ale jakoś mało przekonywująco. Ja nic nie odparłam. Po chwili zasnęłam. Obudziłam się w zupełnie innym miejscu. Leżałam na sofie, a na fotelu stojącym obok zobaczyłam Marcina.
Przetarłam zaspane oczy

*Narrator*

- Mogę wiedzieć gdzie ja jestem - zapytała zdezorientowana dziewczyna nie wiedziała jakim cudem się znalazła ostatnim miejscem za nim zasnęła był angielski szpital.
Rozejrzała się po pomieszczeniu wszędzie panował idealny porządek i wyglądało to jak pokój hotelowy
- Mogę wiedzieć jak ja tu się znalazłam? Przecież byłam z mamą w szpitalu czekaliśmy na wyniki operacji.
- No byłaś ale zasnęłaś i twoja mama poprosiła mnie żebym cię odwiózł do hotelu- wytłumaczył chłopak
- Więc wziąłem cię na ręce jak prawdziwy gentelmen i zawiozłem śpiącą królewnę do hotelu - uśmiechnął się serdecznie do dziewczyny
- To teraz zawieziesz mnie z powrotem mam nadzieje bo operacja się skończyła i na pewno są jakieś wieści -oznajmiła chłopakowi
Nie długo potem byli w szpitalu już w Anglii jakoś człowiek szybciej dociera mimo natłoku tylu samochodów nie mam notorycznie korków . Weszliśmy do szpitala i udaliśmy się od razu na sale po operacyjną . Stała tam już mama Gosi Z twarzy trudno było odczytać jakie kol wiek emocje .
- I jak co z tatą? Udało się? Będzie dobrze? - zasypała ją pytaniami na które nie zdążyła odpowiedzieć
- Operacja się udała nie dawno się skończyła ale tata jeszcze przez dłuższy czas będzie dochodził do siebie odparła z ulgą
- Wszystko będzie dobrze - odparła.
Marcin stał z tyłu oparty o ścianę. Obiecywał sobie, że już nigdy się nie zakocha, nie po sytuacji z Julią. No ale w Gosi dostrzegł coś czego nie umiał określić. Ta dziewczyna stała się dla niego zagadką. Wydawałoby się, że jest twarda, bo tak wywnioskował, ale się tnie. Jest stanowcza tak wywnioskował, wie czego chce, ale kiedy śpi jest taka bezbronna i niewinna.

*Marcin*
*Wspomnienie*

Niosłem Gosię na rękach. Zerknąłem na jej twarz. Malinowe usta, w które, aż chce się wpić, mały, zgrabny nosek, zamknięte oczy, na policzkach układaj się długie czarne rzęsy i ten rozmazany makijaż. Włosy leżały na jej ramionach, sięgając trochę ponad połowę klatki piersiowej. Ma biały tshirt i ciemne shorty i czarną nerkę z Nike. W hotelu ułożyłem ją na kanapie i przykryłem kocem. Odraz się z kuliła przez co wyglądała uroczo. Chciałem wyjść, ale nie umiałem. Coś mnie zatrzymywało, siadłem, więc na fotelu i patrzyłem na nią.

*Teraźniejszość*
*Narrator*

Gosia podbiegła do Marcina i się do niego przytuliła.
- Dziękuje. - Szepnęła.
- Za co? - Spytał przytulając dziewczynę.
- Za troskę.
- Nie ma za co. - Odpowiedział.
- Gosia jedziemy. - Powiedziała Ola.
- Już idę. - Rzekła dziewczyna.
- To pa. - zwróciła się do kolegi.
- No pa, do zobaczenia. - Uśmiechnął się.
Po niedługim czasie Aleksandra wraz z córką byli w hotelu. Ola zrobiła sobie i córce herbatę. W tym samym czasie Małgosia przeglądała facebooka na telefonie. Wtedy napisał do niej Eryk.
- Siemka.
- Hej. - Odpisała szybko.
- Co tam?
- Wszystko dobrze, tata przeszedł pomyślnie operacje, a ja poznałam nowego kolegę. ;) A tam?
- Ok. idę cześć.
- Pa.
"Poznałam nowego kolegę" Ta część wiadomości najbardziej zabolała Eryka. Jeszcze ta buźka. "Ale w sumie nic dziwnego, przecież jak ją traktowałem, jak powietrze, a teraz mam nauczkę" - Pomyślał.
- Mamo, a długo będziemy w Anglii? - Małgosia wzięła łyk herbaty, którą podała jej Ola.
- Trzy miesiące. - Odrzekła Aleksandra.
Dziewczyna Kiwnęła głowo, wzięła kubek i wyszła do swojego pokoju. Wyciągnęła z walizki laptopa, włączyła go i zaczęła przeglądać portale społecznościowe. Nie obyło się bez muzyki.
"Nie wiem już nic. Gubię się cały czas gdzieś,
tracę wyobraźnię, pomóż mi wstać.
Co jest dziś wyraźne - dla mnie we mgle.
Wątpię by mój pacierz zmył mi ten grzech.
I nie wiem już nic. Gubię się cały czas gdzieś,
tracę wyobraźnię, pomóż mi wstać.
Co jest dziś wyraźne - dla mnie już nie.
Wątpię by mój statek płynął na brzeg.
Proszę, pomóż mi wstać."


*3 miesiące później*
*Gosia*

Od kilku dni jestem, już w Polsce. Strasznie za tym tęskniłam, za Wrocławiem, za przyjaciółmi, za Erykiem. Choć z Marcinem spędziłam naprawdę fajne chwile, w mojej głowie tkwił ten blondyn. Kiedy weszłam do szkoły Karolina i Maryla od razu się na mnie rzuciły i zamknęły w żelaznym uścisku.
- Gosia! - Pisnęły zadowolone jak dzieci z czekolady.
- Hej, hej udusicie mnie. - Zaśmiałam się.
Te puściły mnie i odsunęły się.
- Jak było? opowiadaj. - Powiedziała Karolina.
- W porządku, tata jest zdrowy, a ja poznałam niezłe ciacho. - Rzekłam na myśl o Marcinie.
- Masz zdjęcie? - Spytała Maryla.
A ja wyciągnęłam telefon i pokazałam zdjęcie na którym Marcin przytulał mnie od tyłu.
- Uhuhu faktycznie niezłe ciacho. - Rzekła.
Ja zaczęłam szukać Eryka, kiedy go zobaczyłam zaczęłam machać, a on podbiegł do mnie i mnie przytulił mnie podnosząc.
- Tęskniłem. - Rzekł i mnie pocałował.
- Ja też.
- Gosia Kocham Cię. - Rzekł.
- Też Cię kocham. - Odparłam.



Hej misie!
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, za to, że mnie nie było ty miesiąc, ale brak weny i czasu dały mi się we znaki. Myślę, że w wakacje zacznę wstawiać regularnie. Jest godzina 23:10, a ja to piszę, ale dziś jest ważny dla mnie dzień - moje imieniny. ;)
Miniaturkę pisałam z Blogerka 1978 i Dark Angel Dziękuje za pomoc dziewczyny :*
Pozdrawiam.
Mała malinka. ♥

5 komentarzy:

  1. Nie ma za co ciesze się ze mogłam pomoc opowiadania super czekam na kolejne i dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze CUDNE ❤
    pozdrawiam mis <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje słonko. 😍
      Pozdrawiam.
      Mała malinka. ❤

      Usuń
  3. Jak zawsze CUDNE ❤
    pozdrawiam mis <3

    OdpowiedzUsuń