poniedziałek, 16 stycznia 2017

Miniaturka już kolejna. ;)

*Eryk*

Siedziałem na łóżku i myślałem o niej. Mimo tego, że jej nie znam zakochałem się w niej na maxa. Jest śliczna te niebieskie oczy, ciemno brązowe włosy, nie duża i szczupła. Zawsze z uśmiechem na twarzy, dobrym słowem i wsparciem. Nie odmówi pomocy chodzący anioł. Ale jakie ja mam u niej szanse? Syn dwójki policjantów. A ona? Córka dwójki architektów. Jej rodzice podobno są mega bogaci, ale ona się nie wywyższa. Trzyma się z Karoliną z jej klasy. Jest mądra, zaradna i ładna. Poza tym z tego co wiem na razie nie ma ochoty na związki po tym co przeszła ze swoim byłym chłopakiem. Moje rozmyślania przerwał dźwięk mojego telefonu. Szybko go wyjąłem i zerknąłem na wyświetlacz gdzie był napis "Kacper" czyli mój najlepszy przyjaciel odebrałem.
- Siema stary lecimy do skate parku? - Spytał.
- W sumie to można. - Odpowiedziałem.
- Ok to za 30 minut na miejscu, elo. - Powiedział Kacper.
- Elo. - Rozłączyłem się. wziąłem moją deskę i poszedłem powiedzieć rodzicom, że wychodzę.
Udałem się na wspomniane miejsce. Po 20 minutach byłem na miejscu. Była tam również ona z Karoliną. Patrzyłem na nią jak świetnie jeździ na deskorolce. Widać było, że ona i deska to jedno. Patrzyłem na nią z podziwem.
- Siema, a na co ty się tak patrzysz? - Usłyszałem głos Kacpra.
- Ty! Wiedziałeś, że Gosia jeździ na desce? - Spytałem nie odrywając wzroku od ślicznej szatynki, która zeszła z deski i wzięła ją do ręki.
- Nie. - Odpowiedział.
- Ty się chyba serio w niej zabujałeś. - Dodał chichocząc.
- Dobra chodź. - Powiedziałem i wskoczyłem na deskę. Ruszyłem w stronę rampy.
Po drodze minąłem Gosię, która słodko się do mnie uśmiechnęła.

*Gosia*

- Wracamy? - Spytałam zwracając się do Karoli.
- Tak, jeszcze zahaczymy o starbucksa. - Powiedziała Karolina.
- Jasne. - Rzekłam.
Z Karoliną poszliśmy do starbuksa lubiłam tam chodzić chociaż bardziej wolałam skejt park. Choć moi rodzice są bogaci nie dzielę ludzi na lepszych i gorszych, według mnie wszyscy jesteśmy jednakowi. No może oprócz Sebastiana bo go szczerze nienawidzę. W sumie to podoba mi się ten Eryk z równoległej klasy, ale mam obawy.
- Co jest? - Spytała Karolina wyrywając mnie z zamyślenia.
- Nic. - Odrzekłam i wzięłam łyk kawy.
- Ok. - Odrzekła Karola.
Po wypiciu kawy, pożegnaliśmy się i każda z nas poszła do siebie. Otworzyłam drzwi z klucza, weszłam do środka i położyłam deskę pod ścianą. Rodzice jak zwykle w pracy. Westchnęłam tylko i poszłam po schodach do swojego pokoju. rzuciłam się na łóżko. Eryk jeździ na deskorolce? W sumie to on mi się podoba nawet bardzo. Ale akcja z Sebą mi nie daje spokoju. Boję się, że znowu będę musiała przez to przechodzić. Po paru minutach usłyszałam jak drzwi się otwierają, szybko wstałam i pobiegłam na dół. Wróciła moja mama, kobieta była wyraźnie czymś przygaszona.
- Hej. Stało się coś? - Spytałam.
- Ojciec jest w szpitalu. - Powiedziała moja Mama.
- Jezu! Co się stało? - Spytałam.
- Na pasach jakiś pijany wariat go potrącił. - Oświadczyła mama.
- A w jakim jest stanie? - Spytałam.
- Będzie operowany. - Powiedziała moja mama.
- Jedziesz do szpitala? - Spytała po chwili moja mama. A ja kiwnęłam głową na tak. Pojechaliśmy do szpitala i udaliśmy się przed salę operacyjną. Byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam usiedzieć w miejscu. Moja mama siedziała na krześle z twarzą ukrytą w dłoniach, płakała.
- Przepraszam panią, ale powinna pani zabrać już córkę do domu. - Usłyszałam głos pielęgniarki.
Jednak moja mama nie zareagowała.
Siadłam obok niej i położyłam głowę na jej ramieniu.
- Powinniście się przespać. - Powiedziała pielęgniarka.
- Nie ruszymy się stąd do puki nie skończy się operacja. - Odpowiedziałam.


*2 miesiące później*

*Eryk*

- Stary weź ty idź do niej zagadaj. - Usłyszałem głos Kacpra.
- Myślisz, że mam u niej szanse? - Spytałem.
- Tak. Poza tym jak nie spróbujesz to aię nie dowiesz. - Powiedział Kacper, a ja podszedłem do dziewczyny.
- Hej Gosia. - Powiedziałem opierając się o ścianę.
- Hej. - Odpowiedziała Gosia.
- Dasz się zaprosić na kolacje do mnie? - Spytałem.
- Hmm w sumie to ok. - Rzekła z uśmiechem na twarzy.
- Super w takim razie o 19:00 pod tym adresem. - Dałem jej karteczkę z adresem.
- W takim razie do zobaczenia. - Powiedziała z uśmiechem i odeszła.

*Kilka godzin później*

_ To my wychodzimy. - Oświadczyła moja mama.
- Ok. Powiedz czy wszystko tu jest ok? - Spytałem.
- Tak. - Odpowiedziała moja mama.
- Haha przypomniała mi się kolacja z Twoją mamą. Pamiętasz Ola? - Zaśmiał się mój tata.
- Tak. - Odpowiedziała moja mama. Po czym rodzice wyszli, a ja położyłem na stole talerz z potrawą. Równo o 19:00 usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć, za drzwiami była Gosia ubrana w śliczną niebieską sukienkę, miała rozpuszczone włosy i delikatny makijaż.
- Hej wchodź. - Zaprosiłem ją do środka.
- Hej dzięki. - Odpowiedziała i weszła.
- ślicznie wyglądasz. - Powiedziałem.
- Dziękuje. Tobie też do twarzy w koszuli - Uśmiechnęła się.
- Zapraszam na kolacje. - Powiedziałem, a dziewczyna usiadła na kanapie.

*Parę minut później*

- Smakowało Ci? - Spytałem.
- Było pyszne, nie wiedziałam, że tak świetnie gotujesz. - Powiedziała z uśmiechem.
- Tak naprawdę to jedyna potrawa, którą umiem zrobić. - Oświadczyłem.
- Już nie bądź taki skromny. - Powiedziała.
W tedy nie wytrzymałem, chwyciłem ją delikatnie za twarz i pocałowałem, chyba się jej to spodobało bo odwzajemniła to. Po chwili oderwałem się od niej.
- Przepraszam. - Powiedziała zawstydzona dziewczyna.
- To ja przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać jesteś śliczna i nie mogę się tobie oprzeć. - Powiedziałem.
- Ty też mi się podobasz. - Powiedziała Gosia, a ja znowu ją pocałowałem. Potem wszystko potoczyło się szybko i wylądowaliśmy w łóżku. Po wszystkim zasnęliśmy.

*3 miesiące później*

- Eryk bo ja... - Zaczęła Gosia.
- Tak kochanie? - Spytałem.
- Jestem w ciąży. - Oznajmiła, a ja zdębiałem. W sumie to w tedy nie założyłem gumki.
- Naprawdę? - Spytałem.
- Tak, wiem, że wszystko zepsułam, przepraszam. - Dziewczyna rozpłakała się.
- Nic nie zepsułaś, to dziecko to najlepsze co mnie spotkało, chodź tu do mnie. - Powiedziałem i ją przytuliłem.
- Dziękuje. - Odrzekła i wtuliła się we mnie.

*Trzy lata później*

Z Gosią wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy w centrum miasta. Mamy 3 letnią córeczkę Alicję.
- Cześć moje skarby. - Przywitałem się.
- Tata. - Ala podbiegła do mnie, a za nią przyszła Gosia. Wziąłem małą na ręce.
- Cześć słonko. - Powiedziała Gosia i dała mi całusa w policzek.
- Hej jak tam? - Spytałem.
- Wszystko ok. - Odpowiedziała Gosia.
- A jak tam moja córeczka? Grzeczna była? - Spytałem.
- Taaak i z mamusią zlobiliśmy obiadek. - Oświadczyła Alicja.
- To na pewno będzie pyszny. - Powiedziałem. Całą trójką udaliśmy się do kuchni, gdzie Gosia podała posiłek. Po zjedzeniu Ala poszła się bawić, a ja zostałem z Gosią.
- Jak w pracy? - Spytała Gosia, wkładając talerze do zlewu.
- W porządku. - Odpowiedziałem, podszedłem do niej i ją objąłem w pasie.
- Zostaw mnie. - Gosia wyrwała się z moich objęć.
Nie rozumiałem jej. Od dłuższego czasu chodzi poirytowana, krzyczy, płacze.
- Kotek co jest? - Spytałem przyciskając ją do ściany. A ona? Zaczęła uderzać pięściami w moją klatkę piersiową. Nie rozumiałem co się z nią dzieje. Byłem zmuszony ją unieruchomić.
- Zostaw mnie! Puszczaj! - Krzyczała, szarpiąc się. Kiedy udało mi się ją unieruchomić, zadzwoniłem po pogotowie, a potem do Karoli by zajęła się Alą. Na szczęście Karolina przyjechała wcześniej i zaopiekowała się Alicją. Po chyba 20 minutach przyjechała karetka i zabrali moją żonę do szpitala, a ja pojechałem za nimi. Chyba po 20 minutach byłem w szpitalu. To co zobaczyłem na sali Gosi to była masakra. Tak bardzo się rzucała, że musieli ją przywiązać pasami do łóżka.
Nie mogłem w to uwierzyć. W końcu z jej sali wyszedł doktor
- Co z moją Gosią? - Spytałem.
- Na razie nic nie wiadomo, nie chce siać paniki, ale pańska, żona może mieć guza mózgu. - Oznajmił doktor.
- Co? Guza mózgu? To niemożliwe!
- To tylko podejrzenia. - Oznajmił doktor i odszedł, a ja wszedłem do Gosi, która spała. Po chwili na sali zjawiła się Karolina z Alą.
- Tatusiu, a dlaczego mamusia jest plzywiązana? - Spytała Ala, a ja spuściłem wzrok.
- Bo mama na rozrabiała. - Powiedziałem
-Ale mama jest zawse gzecna. Nie ksycy, nie bije mnie- powiedziała, a mi się chciało płakać. Jak miałem takiemu dziecku to wszystko wytłumaczyć? Przecież nie mogłem powiedzieć prosto z mostu. Ala i tak by nie zrozumiała. Postanowiłem więc, że zabiorę ją do bufetu. Kiedy byłem już na korytarzu z moją córeczką, usłyszałem, że woła mnie spanikowana Karolina. Poprosiłem pierwszą lepszą pielęgniarkę, żeby popatrzyła na Alę, a ja wróciłam do sali. Gosia dostała ataku padaczkowego. Zdziwiło mnie to, bo nie chorowała na padaczkę. Szybko pobiegłem po lekarza prowadzącego, który przyszedł z pielęgniarką i podali jej odpowiednie leki.
-Musimy zabrać ją na rezonans- oznajmił i zaczął przygotowywać moją żonę do badania. Po chwili przypomniało mi się, że na korytarzu czeka moja córka. Wyszedłem do niej. Stała przestraszona ze swoim ukochanym misiem.
-Eryk, mam pomysł. Może ja ją zawiozę do mojej siostry? Chyba lepiej, żeby nie widziała Gosi w takim stanie.
-A mogłabyś? Byłbym ci wdzięczny.
-No jasne, chodź Ala, jedziemy do cioci Nikoli- oznajmiła Karola i zabrała ją. Ja siadłem na krześle i schowałem w dłoniach twarz. Po jakimś czasie wrócili z Gosią. Lekarz podszedł do mnie z wynikami.
-Panie Eryku, mam dla pana dwie wiadomości. Zacząć od dobrej, czy od złej?
-Od złej- powiedziałem pewnie.
-Diagnoza się potwierdziła, ale jest jeszcze jedna sprawa. Pani Gosia jest w ciąży, dziesiąty tydzień- oznajmił.
- Czy mogę do niej wejść? - Spytałem.
- Tak. - Rzekł doktor i odszedł, a ja wszedłem do sali mojej żony, która spała. Podszedłem do łózka i usiadłem na krzesełku obok. Nie mogłem zrozumieć. Dlaczego to ona tu leży? Ona i Ala to mój cały. Gosia zawsze się uśmiecha, a teraz jest na granicy życia i śmierci. Chwyciłem moją żonę za jej drobniutką rękę.
- Pamiętasz kochanie jak się poznaliśmy? Zaczęło się od uśmiechów i niewinnych spojrzeń, później stanąłem w twojej obronie słysząc jak tamten z Twojej klasy na Ciebie mówi. Nasza wspólna kolacja, a po niej nasze ciała i dusze stały się jednością. Narodziny Alicji i nasz ślub. Pamiętasz to wszystko? Kotku, skarbie mój najcenniejszy nie zostawiaj nas, walcz. Pomyśl o Alicji, o mnie, o tym dziecku, które urodzisz. - Powiedziałem, a z moich oczu popłynęły łzy, szybko je wytarłem. Muszę być twardy dla Gosi. Po chwili usłyszałem jej cichutki głosik.
- Eryk... - Powiedziała słabym głosem.
- Kochanie jak ty się czujesz? - Spytałem.
Gosia miała już odpowiedzieć ale na jej salę wszedł lekarz.
- Pani Gosiu mam dla pani dwie wiadomości dobrą i złą. Od której zacząć?
- Od złej. - Odpowiedziała Gosia.
- Ma pani guza mózgu. jest nie duży i można go usunąć. - Powiedział doktor, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- A ta dobra? - Spytała drżącym głosem.
- Jest pani w ciąży, to dziesiąty tydzień. - Oznajmił doktor.
- Panie doktorze czy może pan zostawić nas samych? - Spytała Gosia.
- Tak. - Odpowiedział doktor i wyszedł. Gosia ścisnęła moją dłoń. Spojrzałem na nią, a łzy leciały jej z oczu jak woda z kranu.
- Kochanie proszę Cię nie płacz. - Powiedziałem.
- Ale ja nie chce umierać. Nie chce Was opuszczać. - Powiedziała Gosia.
- I nie umrzesz. Kochanie przejdziemy przez to wszystko razem. - Zacząłem ją pocieszać.
- A Gdzie Alusia? - Spytała Gosia.
- Karolina ją zabrała do Nikoli. - Oznajmiłem.
- Chociaż tyle dobrego. - Powiedziała Gosia.


*Dwa lata później*

*Gosia*

Dwa lata temu usunęli mi guza mózgu. Eryk, Karolina, Nikola i rodzina bardzo mnie wspierali. Cieszę się, że ich mam. Nasza rodzina powiększyła się bo rok temu urodziłam zdrowe bliźniaczki - Kingę i Justynę. Mam wszystko czego mogłam zapragnąć. Kochającego męża, cudowną trójkę dzieci, rodzinę i najlepszych przyjaciół pod słońcem. Kocham ich ponad wszystko.





No hej! Znowu miniaturka. Sama nie wiem skąd ja biorę na nie pomysły. Taak cała ja. Chyba nigdy się nie zmienię. Ale cóż.
Pozdrawiam Was cieplutko.
Mała malinka. ♥

6 komentarzy:

  1. Śliczna. No musze się przyznać łzy mi do oczu chciały nalecieć.
    Piękna miniatura. Zaskakujące jest to jak ty umisz zaczarowany wszystko w tak piękne opowiadania które mnie rozwalają.

    Smile

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak "Daj mi uzbroić w tusz, długopis to dla mnie nóż." Ale to dzięki Wam tu jestem i powstają takie opowiadania i miniaturki. <3
      No i nie mogła bym zapomnieć o Karolinie, która mi pomogła to pisać. Dziękuje kochana! :*
      Pozdrawiam.
      Mała malinka. ♥

      Usuń
  2. Super miniaturka. Pozdrawiam Xenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. 😘
      Również pozdrawiam.
      Mała malinka. ❤

      Usuń