środa, 21 marca 2018

7.7

Pustka...Przeklęta pustka...Jakby, ktoś skazał moje serce na na aborcje...Nie mam nikogo...Sama zupełnie sama...Otwieram pomału oczy...Chwila gdzie ja jestem? I czemu się tak źle czuje? Zerknęłam na moją lewą rękę w której był wenflon. Nieco wyżej słał oparty o poduszkę Jacek...Co co on tu robi?
- Jacek, wstawaj. - Powiedziałam, ten natychmiast otworzył swoje błękitne oczy.
- Ola obudziłaś się. - Na jego twarzy znalazł się ogromny uśmiech.
- Co się stało? - Zapytałam nieświadoma tego co zrobiłam.
- Próbowałaś po pełnić samobójstwo. - Oświadczył z poważną miną. Nowak raczej jest osobą pozytywną. A tu jego poważna mina mówiła wszystko.
-Powiedz mi Ola dlaczego? Dlaczego chciałaś to zrobić? - Spojrzał na mnie.
-Bo ja nie mam dla kogo żyć. - odparłam.
- Ola nie mów tak. - Oświadczył
- Ale to prawda. Emilka jest z Krzyśkiem, Zosia z Mariuszem, Karolina z Mikołajem. A ty...Z Alą, wszyscy jesteście szczęśliwi, a ja? Nie mam nikogo. - Powiedziałam i obróciłam głowę.
- Ola spójrz na mnie. - Rzekł - Nie jestem z Alicją, czekam na ciebie. Masz dla kogo żyć, masz przyjaciół, masz mnie. Zastanów się czy twój tata, czy twoja mama, czy chociaż by Michał lub Marek, chcieliby byś coś sobie zrobiła, ja uważam, że nie. - Objął mnie delikatnie przytulając do swojego torsu, wtuliłam się.

*Tydzień później*

Wyszłam ze szpitala i zamieszkałam u Jacka...Oczywiście nie jestem z tego zadowolona, ale Nowak się uparł. No cóż.
- Ola wstawaj już 12:00. - Jacek z uśmiechem z ciągnął ze mnie kołdrę, a ja wstałam z łóżka i zerknęłam na zegarek, na którym była godzina dziewiąta. Momentalnie chwyciłam za poduszkę, która poleciała w stronę Jacka uderzając go.
- Wojna na poduszki? - Mężczyzna podniósł i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć rozpoczęliśmy naszą małą "wojnę" i bawiliśmy się świetnie. Jacek mnie gilgotał, a ja się śmiałam w niebo głosy.
- Hahaha Jacek przestań! Hahaha przestań! - Krzyczałam.
- A co ja za to będę miał? - Zapytał i zawisł nade mną.
- A co byś chciał? - Zapytałam.
- Hmm...Buzi, o tutaj. - Wskazał dłonią na swoje usta. Już miałam złączyć nasze usta, ale usłyszeliśmy chrząknięcie. Jacek zszedł ze mnie i ujrzeliśmy panią Leokadię - wścibską sąsiadkę Jacka.
- No proszę proszę. - Oznajmiła staruszka.
- Kto tu panią wpuścił? - Zapytał Nowak.
- Drzwi były otwarte, więc weszłam poza tym wy jesteście tak bardzo zajęci sobą, że nawet bomby byście nie usłyszeli. - Rzekła staruszka.
- Z tego co wiem cisza nocna już dawno się skończyła. A pani niech się zajmie swoim życiem, a jak sąsiadka się nudzi to może po patrzy się z okna i po prowadzi osiedlowy monitoring, bo to sąsiadka chyba potrafi, a teraz zapraszam do wyjścia. - Powiedział Jacek.
- Yhh co za maniery. - Wzburzyła się kobieta, kiedy Jacek zamykał na nią drzwi.
- Do widzenia. - Powiedział Nowak, w tym czasie ja skończyłam ogarniać łóżko i poszłam do kuchni gdzie był już mężczyzna.
- Co za babsztyl. - Powiedziałam i otworzyłam szafkę wyjmując z niej kubek, do którego nalałam sobie jabłkowego soku.
- Masz racje. - Nowak przyznał mi racje. - Ale ja czegoś nie dostałem. - Powiedział, a ja wypiłam sok i odstawiłam kubek na kuchenny blat. Nowak podszedł do mnie, tak, że mogłam dostrzec jakie ma cudowne oczy. Położył dłonie na moich policzkach i już miał nastąpić ten magiczny moment, gdy nagle usłyszeliśmy huk i dźwięk rozbijanej szyby z sypialni...


Tadaaam! Co ja robię tu? Aj! Wróciłam, potrzebowałam tego. Jest mi przykro, że tylko jedna osoba wzięła udział w moim konkursie :( Ale i tak dziękuje, że chociaż ktoś. Pierwsze miejsce w konkursie otrzymuje Blogerka 1978, zgłoś się po dedyk do mnie na fb.
A teraz standardowo pytanka.
1. Co się wydarzyło?
2. Czy Jacek i Ola by się pocałowali?
Buźka
Mała Mi. ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz