sobota, 29 października 2016

Miniaturka.

Tak wiem wiem, to już kolejna miniaturka na tym blogu. Ale jakoś nie mam pomysłów na opowiadania, za to na miniaturki mam. A no i bym była zapomniała, tą miniaturkę dedykuję Princess, wiesz czemu kochana.


- Hej Alicja możesz do mnie przyjechać? - Gosia zadzwoniła do swojej przyjaciółki.
- Tak. Pewnie. A c się dzieje? - Spytała Ala, słysząc, że z jej przyjaciółką nie jest dobrze.
- Proszę przyjedź, wszystko Ci wyjaśnię. - Powiedziała Gosia.
- Ok. - Rzekła Alicja. Po czym rozłączyła się.
Dziewczyna ubrała się i poszła do swojej przyjaciółki. Mieszkały od siebie dwie ulice dalej, więc po dziesięciu minutach była na miejscu. Zapukała, a po chwili otworzyła jej zapłakana Gosia.
_ Co się stało? - Spytała Ala.
- Wszystko się pieprzy, ale wchodź. Opowiem Ci. - Gosia zaprosiła ją do środka.
- No to mów. - Rzekła Ala niecierpliwiąc się.
- Mama ma raka piersi, tata ciągle w pracy, albo u niej, a ja powiedziałam Sebastianowi o ciąży. To zerwał ze mną bo powiedział, że to nie jego dziecko i, że na pewno się puściłam. Ja już nie wiem co ja mam robić? Mam osiemnaście lat, a będę matką. _ Gosia ukryła twarz w dłoniach i zaczęła szlochać.
Alicja przytuliła przyjaciółkę do siebie. Dziewczyny trwały w uścisku dość długo.
- Nie przejmuj się wszystko się jakoś ułoży. - Powiedziała Ala.
- Dziękuje, że jesteś. - Powiedziała Gosia wtulając się w przyjaciółkę.

*Miesiąc później*

Gosia właśnie wróciła ze szkoły, w salonie zastała ojca ze łzami w oczach.
- Tato co się stało? - Spytała delikatnym głosem.
Jacek spojrzał na córkę, która tak bardzo przypominała mu żonę.
- Mama... - Zaczął Nowak, lecz te słowa nie chciały mu przejść przez gardło.
Jak powiedzieć córce, że straciła jedyną matkę? Jak powiedzieć, że jest półsierotą? Jacek miał w głowie więcej pytań niż odpowiedzi.
- Co z nią? - Spytała Gosia.
- Mama nie żyje. - Oświadczył Jacek.
Po policzkach osiemnastolatki zaczęły płynąć łzy, leciały jak woda z kranu. Jacek podszedł do córki i ją przytulił. Osiemnastolatka wtuliła się w ojca.
- Kochanie nie denerwuj się musisz dbać o dziecko. Pamiętasz co mówił lekarz? Nie wolno Ci się denerwować. - Powiedział Jacek.
Gosia nic nie powiedziała.

*3 dni później*

Odbył się pogrzeb Aleksandry Nowak. Były na nim wszyscy z komendy, prócz Emilki która była chora, oraz jej rodzina. Po zakończeniu ceremonii Małgosia, wraz z ojcem stała nad grobem matki. Żadne z nich się nie odzywało.
- Będę za nią tęsknić. - Powiedziała Gosia wtulając się w ojca.
- Ja też. - Powiedział Jacek.
- Chodźcie pojedziemy do mnie i Emilki. - Krzysztof zwrócił się do swojego przyjaciela i jego córki.
Nowakowie nic nie odpowiedzieli, tylko udali się za mężczyzno.
Po piętnastu minutach cała trójka była na miejscu. Drzwi otworzyła im Emilka. Gosia od razu rzuciła się na nią i mocno przytuliła.
- Ciocia. - Powiedziała Gosia.
- Cześć Gosia. - Powiedziała Emilka i pogłaskała córkę przyjaciół po głowie.
- Siadajcie. - Powiedział Krzysztof.
Wszyscy usiedli przy stole i zaczęli rozmawiać.
- A co z dzieckiem? - Spytała Emilka spoglądając na Gosię.
- Dobrze, ale tatusia to chyba nie będzie miało. - Powiedziała Małgosia.
- Dlaczego? - Spytał Krzysztof.
- Sebastian ze mną zerwał, bo twierdzi, że to nie jego dziecko. - Powiedziała Małgosia.
- Co z niego za facet? - Skomentowała Emilka.
- Szkoda gadać ciociu. - Małgosia wzięła łyk herbaty.
Po 10 minutach w salonie zjawiła się 20 letnia córka Emilki i Krzyśka - Karolina.
- Wujek Jacek, Gosia? - Karolina była zaskoczona, ich obecnością.
- Ciocia Ola nie żyje. - Oświadczył Krzysztof.
- Przykro mi. - Rzekła Karolina.
- Gosia do niej podeszła i mocno się do niej przytuliła. Po mimo tego, że Karolina była dwa lata starsza dziewczyny świetnie się dogadywały. Karola zabrała Gosię do swojego pokoju, gdzie mogły spokojnie porozmawiać.

*3 miesiące później*

- Kochanie jak się czujesz? - Spytał Eryk, obejmując Gosię w pasie.
- Dobrze. - Rzekła Małgosia.
- A co z dzieckiem? - Eryk pocałował dziewczynę w policzek.
- Wszystko dobrze. Ale czy ty mnie nie zostawisz jak już urodzę, przecież ono nie jest Twoje dziecko. - Gosia wyraźnie posmutniała.
- Kotek nie zostawię Cię nigdy, ja nie jestem taki jak on. A te dziecko pokocham jak swoje własne. - Powiedział Eryk.
Gosia wtuliła się mocno w swojego chłopaka.

*Kilka lat później*

Gosia i Eryk wychowują trzyletnią córkę Marylkę. Są razem szczęśliwi. Niestety rodzice Gosi są w niebie. Pół roku po śmierci żony Jacek popełnił samobójstwo. Małgosia, bardzo tęskni za rodzicami, ale ma przyjaciół, rodzinę i bliskich na których może liczyć. Najbardziej pomaga im Alicja, która jest chrzestną dziecka. A trzy lata później na świat przyszła córeczka Gosi i Eryka - Kinga.



Witajcie! To już kolejna miniaturka, trochę ich za dużo, ale co mi tam? A no i zauważyłam, że pod moimi wpisami jest mało komentarzy. :( Dlatego też jeśli będzie 7 komentarzy od różnych osób, moje się nie liczą, to będę dawać opowiadania.
Pozdrawiam.
Księżniczka. ♥


niedziela, 23 października 2016

Kolejna miniaturka

- Siostra co jest? - Spytała Maryla, widząc zapłakaną starszą siostrę.
- Nic. - Odburknęła Gosia.
Siedemnastolatka nigdy nie lubiła się zwierzać, ale Maryla nie dawała za wygraną.
- Przecież widzę. Siostrze możesz powiedzieć. - Powiedziała Maryla.
- On ma inną. Obiecywał mi, że będziemy razem, ale "Nie był gotowy". Tak kurwa nie był gotowy, jasne. - Powiedziała Gosia i przycisnęła poduszkę do siebie.
Maryla wiedziała o kim jej siostra mówi.
- Nie przejmuj się siostra on nie był Ciebie wart. Zwykły frajer z niego i tyle. - Powiedziała Maryla.
- Dzięki młoda. - Gosia uśmiechnęła się do młodszej siostry.
- Drobiazg a teraz przestań się mazać i chodź na dół. - Powiedziała Maryla.
Gosia szybko się ogarnęła i poszła z młodszą siostrą na dół. Kiedy dziewczyny weszły do salonu, wszyscy zaczęli śpiewać "Sto lat". W tedy do Gosi dotarło, że dziś są jej osiemnaste urodziny. Po odśpiewaniu "Sto lat" przyszedł czas na prezenty. Jako pierwsza do Gosi podeszła jej mama.
- No to córeczko wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń, dużo zdrówka, szczęścia, Tego jedynego, no i nie zmieniaj się bo jesteś cudowna. - Powiedziała Ola i przytuliła córkę.
-Dzięki mamuś. - Gosia uścisnęła mamę.
Po Oli, życzenia Gosi złożyła, Maryla, tata dziewczyn i jej przyjaciele. Przyszedł czas na czteroletnią Karolinkę. Dziewczynka podeszła do starszej siostry i pociągnęła ją za rękaw. Gosia uśmiechnęła się i kucnęła przed młodszą siostrą.
-Siostlyczko wszystkiego najlepszego, zdlówko duzio, żebyś zawsze się śmiała, żeby spełniły się wszyściutkie Twoje marzenia, szczęścia i, żebyś o mnie nie zapomiała jak już będziesz miała lodzinę. - Powiedziała Karolinka.
Gosia uśmiechnęła się i wzięła młodszą siostrę na ręce.
- Dzięki malutka i nie zapomnę o Tobie, ani o żadnym z was, bo przecież jesteście dla mnie najbliżsi. - Gosia przytuliła młodszą siostrę do siebie.
- Kociam Cię Gosia. - Karolcia dała buziaka w policzek Gosi.
_ Ja Ciebie też. - Rzekła Gosia.
Gosia zaczęła odpakowywać prezenty, wszystkie były bardzo udane, ale najlepszy był od rodziców, była to niebieska fiszka z zielonymi kółkami. Taka jak Gosia chciała.

*2 miesiące później*

Gosia miała właśnie język niemiecki. Pierwszy raz przyniosła do szkoły swoją fiszkę nauczycielom ona nie przeszkadzała, ale pani od niemieckiego nie miała humoru.
- Co to jest? - Spytała kobieta wskazując na fiszkę.
- To jest fiszka proszę sorki. - Powiedziała Gosia.
- A co ty myślisz, że szkoła to skatepark? Natychmiast wyjdź z klasy i zabierz to coś. - Powiedziała Sokra.
Gosia złapała za fiszkę, przewróciła oczami i wyszła z klasy. Na korytarzu był już chłopak z równoległej klasy w którym Gosia była zakochana.
- No nie wierzę, Ty wyleciałaś? - Spytał Chłopak.
- No jak widać. - Powiedziała Gosia opierając się o ścianę, stawiając obok swoją fiszkę.
- A taka grzeczna się wydajesz. - Skomentował chłopak.
- Haha ja grzeczna? Nie wydaje mi się. Owszem do pewnego momentu, a potem to bywa ciężko. - Zachichotała Gosia.
- Może to i dobrze, że wyleciałaś. Będzie okazja, żeby bliżej się poznać. Eryk jestem. - Chłopak wyciągnął dłoń w stronę Gosi.
- Gosia. - Małgosia uścisnęła dłoń chłopaka.
- No wiem, przecież ty to ta słynna Gosia, co tak pocisnęła Funfusowi, że się teraz nie odzywa słowem. - Powiedział Eryk.
- No proszę robię się sławna. - Zaśmiała się Gosia.
- No tak. W ogóle to długo jeździsz? - Spytał Eryk wskazując na fiszkę.
_ Ja wiem? Jakieś pół roku. - Powiedziała Gosia.
- Co raz bardziej mi imponujesz. - Stwierdził Eryk przysuwając się do Gosi.
- Miło. - Rzekła Gosia.
W tedy przed salą pojawiła się dwójka policjantów, których Gosia znała, pracowali oni na komendzie jej rodziców.
- Małgorzato Nowak, pójdziesz z nami. - Powiedział jeden z nich.
- Ale dlaczego? Co ja zrobiłam? - Gosia zaczęła zadawać mnóstwo pytań.
- Jesteś podejrzana o zabójstwo Sebastiana Karasia. - Odpowiedział jeden z policjantów.
- Ja go nie zabiłam. - Takie były ostatnie słowa Gosi, a potem straciła przytomność i gdyby nie szybka reakcja Eryka dziewczyna nie źle przyłożyłaby w ścianę głową.

*2 godziny później*


Gosia obudziła się w szpitalu, obok niej byli jej rodzice, Maryla i Karolinka, która spała na kolanach Jacka. Nastolatka zaczęła sobie wszystko przypominać.
- Mamo, tato ja go nie zabiłam. - Powiedziała Gosia.
- Wiemy kochanie, a jak się czujesz? - Spytała Ola głaszcząc córkę po głowie.
- W miarę dobrze. Karolcia dawno jak zasnęła? - Spytała Gosia.
- Jakoś godzinę temu. - Powiedziała Maryla.
- Oki. - Rzekła Gosia.
Nagle drzwi do sali Gosi się otworzyły i wszedł Eryk. Gosia ucieszyła się na widok kolegi.
- Cześć Gosia, dzień dobry państwu. - Przywitał się Eryk.
- Cześć poznaj to moi rodzice, a to moje siostry Maryla i Karolinka. - Powiedziała Gosia.
- To my będziemy już lecieć pa Gosia. - Powiedział Jacek.
- Pa. - Powiedziała Gosia.
Rodzice i siostry Gosi wyszli z sali.
- Siadaj. - Gosia wskazała na krzesełko obok łóżka.
- Dzięki. A jak się księżniczka czuje? -- Spytał Eryk.
- Dobrze. I nie mów na mnie "Księżniczka." - Rzekła Gosia.
- Jednak Dawid miał racje. Masz szybką reakcje na takie słówka. - Powiedział Eryk.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę. - Stwierdziła Gosia.
- Haha jaka skromna. A łaskotki masz? - Spytał Eryk.
- Być może. _ Odpowiedziała Gosia.
W tedy Eryk zaczął ją łaskotać.
- Ej przestań hahahaha przestań. - Gosia śmiała się, ale Eryk nie przestawał dlatego przyszedł jej do głowy pomysł, żeby też zacząć go łaskotać. Jak pomyślała tak zrobiła. Po paru chwilach przestali i zbliżyli swoje Twarze do siebie. Dotykali się czołami, patrzyli sobie w oczy, a ich usta dzieliły milimetry, które szybko pokonali i dosłownie wpili się w siebie. Oderwali się od siebie gdy zabrakło im powietrza.
- Przepraszam. - Powiedziała zawstydzona Gosia.
- Nie przepraszaj, podobasz mi się i to bardzo. - Powiedział Eryk.
- Ty mi też. - Rzekła Gosia.

*Kilka lat później*

Gosia i Eryk są małżeństwem i razem wychowują córeczkę Natalkę. Pewnej nocy obudził ich płacz dziecka.
- Śpij kochanie ja pójdę. - Eryk ucałował żonę w czoło i poszedł do córeczki. Po kilku minutach wrócił do sypialni. Gosia słodko spała, dlatego po cichu położył się obok i delikatnie przysunął swój skarb do siebie. Pocałował w czoło i zasnął.
- Dzień dobry kochanie. - Powiedział Eryk wchodząc do kuchni.
- Hej. - Powiedziała Gosia nakładając śniadanie na talerze.
- Mała śpi? - Spytał Eryk.
W tedy usłyszeli płacz córki. Gosia odstawiła patelnię i poszła po córeczkę. Po chwili zjawiła się z małą w kuchni. Posadziła małą na specjalne krzesełko dla dzieci i zabrała się za robienie kaszy. Eryk przyglądał się jej z uwagą. Patrzył jak gotuje mleko, jak sprawdza na nadgarstku czy ma odpowiednią temperaturę i jak karmi małą.
- Pobrudziłam się? - Spytała Gosia.
- Nie. A co byś powiedziała, żebyśmy pojechali dziś do Twoich rodziców? - Spytał Eryk.
- Hmm możemy. - Odpowiedziała Gosia i uśmiechnęła się.

*Dwie godziny później*

- Cześć wam. - Przywitała się Gosia.
- Cześć córeczko. Cześć Eryk. - Przywitali się rodzice dziewczyny.
Po chwili w salonie zjawiła się Maryla, a za nią przybiegła Karolina.
- Gosia. - Pisnęły dziewczyny.
- Cicho. Nati śpi. - Powiedział Eryk.
- Hej młode. - Przywitała się Gosia z siostrami.
Wszyscy usiedli do stołu i zaczęli rozmawiać. Maryla i Karolina były za chwycone Natalką i kiedy mała się obudziła nie od chodziły od niej na krok. Natalka się do nich śmiała i raczkowała od jednej do drugiej. Co było bardzo zabawne.


Hej! Przychodzę do Was z kolejną miniaturką. Jak widzicie już nie ma Gosia + Sebastian = ♥ Tylko Gosia + Eryk = ♥ Tak przeszło mi z tym Sebastianem. Mam Eryka. <3 Pozdrawiam. Księżniczka. ♥
-

piątek, 14 października 2016

6.16

*Miesiąc później* *Jacek* Oleńka jest już w ósmym miesiącu ciąży. Tak bardzo się cieszę, że zostanę tatą. Dziś chce się jej oświadczyć. Dlatego poprosiłem Karolę, żeby wyciągnęła ja na jakieś zakupy. Oczywiście się zgodziła, więc miałem dużo czasu na przygotowanie romantycznej kolacji. Około 19:00 Ola weszła do mieszkania. Na szczęście już wszystko było gotowe. - Hej! - Krzyknęła z przedpokoju. Wyszedłem z salonu ubrany w garnitur. - Hej kochanie. - Podałem jej białą różę, którą trzymałem w prawej dłoni. Potem zasłoniłem jej oczy i zaprowadziłem do salonu. - Niespodzianka. - Powiedziałem zdejmując jej opaskę z oczu. - A co to za okazja? - Spytała Ola. - Zaraz zobaczysz. Zapraszam. - Wskazałem ręką na stół. Razem z moją Olą usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Po kolacji, wiedziałem, iż to jest tan moment w którym muszę to zrobić. Wyjąłem z kieszeni marynarki małe pudełeczko i uklęknąłem przed moim skarbem. - Oleńko, kocham Cię jak nikogo innego na świecie. Jesteś moim tlenem, moją energią, moim słoneczkiem. To z Tobą chce przejść przez życie i z Tobą mieć dzieci. Kochanie czy zostaniesz moją żoną? - Spytałem uchylając wieczko. - Oczywiście, że tak. - Pisnęła Ola i rzuciła mi się w ramiona, a ja założyłem jej pierścionek na palec i musnąłem jej usta. Potem porwałem ją do sypialni gdzie spędziliśmy cudowną noc. *Miesiąc później* Właśnie dziś jest nasz ślub. Czekam na Oleńkę przed kościołem, w końcu podjeżdża radiowóz, a z niego wysiada Oleńka w ślicznej białej sukni i Mieszko, który był kierowcą. Weszliśmy do kościoła, a chwilę później rozpoczęła się ceremonia. - Aleksandro, przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. - powiedziałem i nałożyłem na jej palec obrączkę. Następnie Ola uczyniła to samo. Później odsłoniłem jej welon i wpiłem się w jej usta. Potem wszyscy pojechaliśmy do sali weselnej i rozpoczęła się zabawa. Podczas oczepin Karola złapała welon, a muszkę złapał Konrad. Panował cudowny nastrój. Tańczyłem właśnie z Oleńką gdy nagle chwyciła się za brzuch. - Kochanie co się dzieje? - Spytałem. - Boli. - Powiedziała zaciskając zęby. - Wezwijcie pogotowie! Ola rodzi. - Krzyknąłem. Emilka wezwała pogotowie, które przyjechało po kilkunastu minutach. Przez ten czas Oleńka jęczała z bólu, a ja starałem się jej pomóc. Tak mocno ściskała moją rękę. Kiedy zabrało ją pogotowie, wraz z Mieszkiem pojechałem do szpitala. Wpadłem na salę porodową gdzie trwał poród. - Oleńka! - Krzyknąłem i podbiegłem do niej. - Jacuś! - Powiedziała Oleńka. - Cii. Nic nie mów. - Powiedziałem. - Pani Olu już nie długo. Na trzy. Raz...Dwa...Trzy. - Powiedział lekarz, a Olusia znowu zaczęła jęczeć z bólu. Po sześciu godzinach usłyszeliśmy płacz naszego syna. - Gratulacje to chłopczyk. - Oznajmił lekarz i podał Oli niemowlę. Oleńka była wykończona ja zresztą też, ale byliśmy szczęśliwi... Hej kochani! Tak wiem opowiadanko miało być jutro, ale jakoś tak wyszło, że dodaje je dzisiaj. :) Tak jakoś mnie wzięło. Dziś tamten (Sebastian) ma urodziny. Uhh dobrze, że Eryk jest. <3 Pozdrawiam. Księżniczka. ♥

środa, 12 października 2016

Dawno mnie tu nie było...

No hej. Stwierdzam, że dawno mnie tu nie było tak napisałam to. No ale dlaczego mnie nie było? Gdzie podziała się Księżniczka? Otóż jestem, żyję, funkcjonuje. No ale jakiś powód tej nie obecności musi być prawda? No i trochę ich jest otóż pierwszy powód to szkoła. Tak średnia 4.0 nie przyjdzie od pstryknięcia palcami. Wracając do domu przed 15:00, a czasem po nie jest łatwo. Po drugie musiałam sobie coś przemyśleć. Jak pewnie wiecie z Sebastianem mi nie wyszło (Taak niestety.) ale wtajemniczeni wiedzą, że moje serce powoli skrada Eryk <3. Kim on jest? To kolega z równoległej klasy. Mamy razem niemiecki <3. Ale nic już więcej nie powiem. No i najważniejsze. Kolejne opowiadanie dodam w sobotę. Pozdrawiam. Księżniczka. ♥

sobota, 1 października 2016

Miniaturka - To już rok na blogerze

Jak to jest, że życie innych każe, a dla innych jest łaskawe? Matkę straciłam kiedy miałam dziesięć. Zmarła na raka piersi, a mój ojciec został zamordowany przez swojego przyjaciela z dawnych lat. A ja? Mam kochającego męża Jacka i dwie śliczne córki Karolinę i Gosię. Karolina ma siedemnaście lat, a Gosia jest rok młodsza. Na pozór jest idealnie. No właśnie na pozór bo w rzeczywistości nie jest mam raka piersi. Wie o tym mój maż i starsza córka. Gosia nic nie wie, ma zbyt delikatny charakter, a to może ją załamać. Leżałam właśnie na szpitalnym łóżku. - Nie Gosia nie wejdziesz do pokoju mamy. - Usłyszałam głos Karoliny. - Ale dlaczego? Wy coś ukrywacie? - Spytała Gosia. - Mama teraz odpoczywa. - Powiedziała Karolina. - Karola wpuść ją! - Krzyknęłam. Po chwili młodsza z córek weszła do mojej sali. - Mamusiu co się dzieje? - Spytała Gosia. - Bo widzisz kochanie. Mój czas już powoli się kończy. Nie długo pójdę do nieba jak babcia Joasia i dziadek Wojtek. - Powiedziałam. - Ale dlaczego? - Spytała Gosia ze łzami w oczach. - Bo mam raka piersi. - Odpowiedziałam. W tej chwili Gosia wybuchła płaczem i wybiegła z mojej sali. *Karolina* Gosia wybiegła zapłakana z sali mamy i pobiegła do łazienki. Pobiegłam za nią, bo bałam się, że coś sobie zrobi. Ma bardzo kruchy i delikatny charakter. - Gosia otwórz. - Powiedziałam. - Idź sobie. - Rzekła moja młodsza siostra. - Bez ciebie nie idę. - Powiedziałam. Po chwili drzwi od jednej z kabin otworzyły się i moja siostra wyszła cała zapłakana. - Siostra nie płacz. - Rzekłam i ją przytuliłam. - Mama umiera. - Powiedziała wtulając się we mnie. - Powiedziała Ci? - Spytałam. - Tak. - Odpowiedziała. - Chodź wyjdźmy stąd. - Powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę. Kilka miesięcy później *Gosia* Z mamą jeszcze nigdy nie było tak źle jak dziś. Znowu pojechała do szpitala, ale tym razem jej stan był krytyczny. Zemdlała w domu i z Karolą nie mogliśmy jej dobudzić, dlatego wezwaliśmy pogotowie. Same zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do szpitala, wcześniej informując o tym tatę. Po piętnastu minutach dotarliśmy do szpitala. Udaliśmy się na odpowiedni od dział. Akurat z sali mamy wychodził jej lekarz. - Doktorze i co z naszą mamą? - Spytała Karolina. - Potrzebna jest natychmiastowa operacja. - Powiedział lekarz. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i zemdlałam. Obudziłam się na szpitalnym łóżku. Na łóżku obok leżał jakiś chłopak o blond włosach i niebieskich oczach. Po chwili na salę weszła Karolina. - Jak się czujesz? - Spytała moja siostra podchodząc do mojego łóżka. A ja sobie wszystko przypomniałam. - Da się przeżyć. Lepiej mów co z mamą? - Powiedziałam. - Mama nie żyje. - Odpowiedziała Karolina. - Co? Ale jak to? - Spytałam. - Podczas operacji wystąpiły komplikacje. - Odpowiedziała Karola, po czym usiadła na łóżku i zaczęła ocierać łzy. A ja? Ryczałam jak dziecko, któremu ktoś zabrał ulubioną zabawkę. - Dziewczyny nie płaczcie. - Usłyszałam głos taty. - Mama nie żyje, a ty nam każesz nie płakać? - Spytała Karolina. Ojciec już miał coś powiedzieć, ale Karolina wybiegła z mojej sali, a on pobiegł za nią. Ja tylko opadłam na łóżko i przycisnęłam poduszkę do siebie. - Ej nie płacz nie lubię jak ktoś ładny płacze. - Odezwał się chłopak z sąsiedniego łóżka. - Słabe pocieszenie. - Wymruczałam. - No wiem, ale nie płacz. - Powiedział chłopak. - Łatwo mówić. - Rzekłam. - Nie łatwo. Ale trzeba zacisnąć zęby. - Powiedział chłopak. - Masz być twardy. Nie wolno Ci okazać słabości. - Rzekłam. - Dokładnie. W ogóle to Sebastian jestem. - Chłopak wyciągnął dłoń w moją stronę. - Gosia. - Uścisnęłam jego dłoń. 10 lat później Jestem szczęśliwa u boku Sebastiana mamy śliczną córeczkę Alicję, a ja mam kochającego męża, wspaniałego ojca i najlepszą siostrę pod słońcem. Seba pomógł mi się uporać z depresją po śmierci mojej mamy. Był przy mnie kiedy najbardziej potrzebowałam wsparcia i bliskości, to z nim chce spędzić resztę mojego życia wychowując Alę. Hej! Udało mi się napisać miniaturkę z okazji rocznicy na blogu. Taak musiałam wcisnąć tam jego imię. Ja się chyba nie zmienię. :D Jeszcze raz Wam bardzo serdecznie dziękuje. Pozdrawiam. Księżniczka. ♥

To już rok.

Kochani dokładnie dziś mija rok od kąt powstał ten blog i od kąt z wami jestem. Nawet bym nie przypuszczała, że tyle tu będę i będę dalej. :) Dziękuje Wam za: * Komentarze. * Wyświetlenia. * Za to, że mogę się wam zwierzyć <3 * Za to, że jesteście. * Za to, że wspieracie. * Za podnoszenie na duchu. * Za wszystko. Jesteście NAJLEPSI <3 Kocham Was świry! Pozdrawiam. Księżniczka. ♥